Kiedy myślimy o samochodach z napędem 4 × 4, przed naszymi oczami stają – przeważnie – ogromne potwory, z dużymi silnikami, ogromnymi oponami, które zostały stworzone do szaleńczej jazdy po bezdrożach i bezkresach tego świata. Jednak z czasem napęd 4 × 4 stał się coraz bardziej popularny i trafia on nawet do samochodów, które przez fakt, że posiadają podwyższony prześwit nad kołami można podpiąć pod samochody uterenowiony. Co się jednak stanie, jeżeli napęd 4 × 4 dodamy do samochodu, który nawet nie wygląda na lekko przystosowanego do poza miejskich harcy?
Otóż posługując się słowami pewnej dość popularnej piosenki, śmiało mogę powiedzieć „myślę, że nie stało się nic”. Suzuki SX4 S-Cross jest odpowiedzią na dobrze sprzedającego się Nissana Qashqauia, o którego sukcesie kilka razy już wspominałem. Każdy marka chce mieć swojego Qashquaia – można śmiało pokusić się o taką tezę.
Suzuki w całym tym „terenowym zamieszaniu” wychodzi – moim zdaniem – dość obroną ręką. SX4 S-Cross to samochód, który jest dobrze zbilansowanym produktem – bo nie można powiedzieć o nim, że jest to samochód, który został stworzony z pasji – raczej góruje tutaj potrzeba „dorzucenia” na rynek kolejnego konkurencyjnego modelu, który urwie parę punktów procentowych sprzedaży innym modelom.
SX4 S-Cross, mimo że na papierze nie jest największym samochodem, raczy dość sporą ilością miejsca w środku. Szczególnie osoby siedzące z przodu mogą odczuć ten fakt. Wolnej przestrzeni na nogi, czy głowę nie brakuje, a z ręką na sercu to samo można powiedzieć o tylnej kanapie. Jedynym mankamentem, który można tutaj napotkać, to – jeżeli jesteśmy ciut wyżsi niż norma przewiduje,może nam się zdarzyć, że z tyłu przytrzemy głową o sufit. W Suzuki spotkamy się również z dość duża ilością schowków na napoje, jedzenie czy inne akcesoria, które zabieramy z sobą na dłuższą podróż. Jednak niektóre z nich, szczególnie te zamontowane w tylnych drzwiach służą raczej jako ozdobniki, ponieważ zaprojektowane zostały tak, że zmieszczenie do nich czegokolwiek graniczy z cudem. Na całe szczęście, dość spora powierzchnia bagażnika, który jest nam tutaj oferowany trochę załagadza ten schowkowy nietakt. Dodatkowo bagażnik wyposażony został w gniazdko 12 V oraz kilka dobrych uchwytów i kieszeni.
Wnętrze oraz jego design jest dość proste. Brak tutaj jakichkolwiek przejawów oraz przebłysków luksusu. Solidny, lecz trochę kłujący oczy plastik oraz przełączniki w nim zamontowane wyglądają na trochę przestarzałe, a całą atmosferę „plastikowego oldschoolu” podtrzymuje plastikowy przycisk umieszczony koło zegarów samochodu, który służy nam do zmiany wyświetlanych informacji o samochodzie. Ogólnie rozwiązanie takie bardziej kojarzy nam się ze Skodą Felicją z roku 1999 niż z samochodem, który jest propozycją na rynek motoryzacyjny 2015/16.
Jednak z całym tym plastikiem w parze idzie dość duża prostota i przejrzystość obsługi samochodu, w której nie mamy prawa się pogubić. Warto dodać, że komfort prowadzenia i przebywania w samochodzie jest dość wysoki, ponieważ do dyspozycji mamy tutaj podgrzewane siedzenia oraz dość spory zakres ich regulacji.
Gama silników dostępnych w S-Crossach jest pozostawiona na poziomie minimalnym. Do „wyboru” mamy silnik 1.6 w benzynie lub 1.6 w Dieslu. Nasz testowany obiekt wyposażony był w tą pierwszą wersję.
Ilość 120 koni mechanicznych – strasznie głośnych koni trzeba dodać – sprawiają, że samochód wydaje się nieco ospały na pierwszych biegach, jednak gdy droga się wydłuża i nie jesteśmy zmuszeni do częstej zmiany biegów samochód, odzyskuje trochę straconej werwy i jako tako śmiga z nawet niezłymi osiągami.
Wersja 4 × 4 z napędem ALLGRIP posiada do wyboru również trzy tryby jazdy:
– Auto; który jest dobrym wyborem podczas normalnej jazdy po mieście, a producent zapewnia, że w tym trybie nasz samochód apetyt na paliwo będzie mieć najmniejszy. Domyśle w trybie AUTO samochód napędzany jest na przednią oś.
– Sport; tryb sport w Suzuki jest dość sporą zagwozdką, producent zapewnia, że samochód podczas jazdy w tej specyfikacji lepiej będzie reagować na dociśniecie pedału gazu, oraz lepiej trzymać się drogi podczas pokonywania zakrętów – i może rzeczywiście podczas analizy słupków na komputerze, zauważyć można lepsze czasy przyspieszenia, jednak gdy siedzimy w środku samochodu, ciężko wyczuć różnicę między trybem sportowym a zwykłym.
– SNOW; pod nazwą „snow” ukryło standardowy tryb do stałej jazdy z użyciem napędu na wszystkie cztery koła. Również na co dzień tryb ten nie oferuje nic nadzwyczajnego, jednak podczas naszych jazd testowych – a były one dość wymagające – samochód nie poległ podczas żadnej próby wjazdu pod wszystkie górki w okolicy — tryb 4 × 4 zdał egzamin.
Bezpieczeństwo w Suzuki SX4 S-Cross stoi na wysokim poziomie – samochód sam w sobie w testach Euro NCAP otrzymał 5 gwiazdek.
Dodatkowo posiada on cała gamę odpowiednich systemów bezpieczeństwa oraz dość sporą ilość poduszek powietrznych dostępnych już od podstawowej wersji Comfort.
Model ten podsumować można jako samochód dobry, który z łatwością spełni wymagania osoby, która chciałaby się pobawić trochę napędem 4 × 4 i nie ma zbyt wysokich wymagań względem wykończenia samochodu, ponieważ za cenę 85 tysięcy złotych – moim zdaniem – można wymagać od samochodu czegoś więcej. Czegoś, co na dłuższy moment wprawi nas w osłupienie czy sprawi, że na naszej twarzy pojawi się uśmiech za każdym razem, gdy będziemy prowadzić nasz samochód. Niestety pod tym względem – przynajmniej w moim wypadku – Suzuki mnie nie porwało.
Dodaj komentarz